Po wejściu do Galerii jednego dzieła widzimy rzędy kilkudziesięciu starych metalowych łóżek z wojskowego szpitala polowego. Zaaranżowana przestrzeń od razu przywołuje rozmaite wspomnienia i skojarzenia: letnie obozy, kolonie, akademiki, schroniska młodzieżowe, ale i sceny z filmów – wojennych oraz tych opowiadających o życiu w sierocińcach, internatach, domach dziecka. Równie szybko stają nam przed oczami kadry z serwisów informacyjnych mówiących o kataklizmach, wojnach i chorobach, a co za tym idzie także o doraźnej pomocy udzielanej przez wojsko, lokalne społeczności czy przedsiębiorców użyczających własnych przestrzeni po to, by szybko, skutecznie i masowo nieść pomoc potrzebującym.
Z początku pozornie opuszczona przestrzeń z każdym kolejnym krokiem odsłania nam więcej szczegółów. Łóżka pozbawione materacy i pościeli wydają się przeraźliwie puste, nie zachęcając do wykorzystania ich celem odpoczynku. Przestrzeń Holu centralnego podzielona została poziomą granicą świetlówek na dwie sfery – dormitorium i przywodzące na myśl niebo gwiaździste napełniające podziwem i czcią Immanuela Kanta.
Pośrodku autor umieścił kilkanaście gipsowych rzeźb przedstawiających dzieci. Ta grupa postaci zebrana jest w samym centrum, tam, gdzie najjaśniej i wydawać by się mogło najbezpieczniej – niczym owady zwabione do światła. Widok tej sceny naturalnie wymusza na nas pytania: Co to za miejsce? Kim są te dzieci? Co się tu wydarzyło? Dlaczego zostały tutaj same?
Arytmetycznie rzecz ujmując, należałoby podkreślić, że tylko część łóżek może mieć przypisanego właściciela. Prowokuje to kolejne pytania: Co zatem z pozostałymi? Czy nieobecnych w tej chwili w dormitorium dzieci już nie ma? Co się z nimi stało? Może wciąż jeszcze czekamy na kolejnych właścicieli łóżek? Gdzie jest ktoś, kto opiekuje się tą młodzieżą? I ostatecznie: Po co to wszystko? Po co taka dziwna scena?
Na pewno po to, by wzbudzić w sobie refleksje nad słowami artysty: „Pozostawienie rodzi traumę. Nieprzepracowana trauma przekazywana jest następnym pokoleniom. Przemoc rodzi przemoc. Aby zgasić przemoc i zaopiekować traumę, my jako dorośli mamy obowiązek zatroszczenia się o najbardziej wrażliwe jednostki w naszym społeczeństwie”.
Tomasz Górnicki w swojej twórczości często sięga po obiekty typu ready made. Starą wannę wypełnił po brzegi betonem, z którego wystawała zmultiplikowana forma splecionych rąk i palców dających wrażenie dramatycznie zanurzonego w niej człowieka. Tworząc pomnik Bronisława Geremka, nie ograniczył się tylko do anatomicznych rysów twarzy polityka, ale również odlał z brązu jego osobistą fajkę, którą umieścił pod rzeźbą głowy. Na wystawie w Muzeum Śląskim również znajdziemy przedmioty z własną historią – łóżka pokryte są wieloma warstwami gęstej, miejscami odpadającej farby olejnej, będącej świadectwem minionych dziesięcioleci i ludzi, którzy mogli z nich kiedyś korzystać. Obiekty te są pretekstem do opowiadania historii człowieka.
Dormitorium to dzieło, które wymyka się jednoznacznym interpretacjom. Jego siła tkwi w tym, że nie pozwala nam przejść obok obojętnie – zmusza do konfrontacji z tematami, które często wolimy omijać, takimi jak: samotność, trauma, odpowiedzialność. To przestrzeń pełna niedopowiedzeń, inspirująca nas do zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Skłania do refleksji nad ciągłością doświadczenia i rolą, jaką każdy z nas odgrywa w trosce o drugiego człowieka. W tej przestrzeni nie można być biernym – patrzymy na te dzieci, jesteśmy częścią ich historii, a może nawet jej kontynuatorami. Czy jesteśmy gotowi ponieść ryzyko i wziąć odpowiedzialność za świat wokół nas? Czy w naszym moralnym kompasie znajduje się miejsce na troskę, którą obejmiemy coś poza własnym podwórkiem?
- 29.03.2025 – 29.03.2026
- Muzeum Śląskie w Katowicach / hol centralny
- Kuratorzy: Łukasz Szostkiewicz, Andrzej Holeczko-Kiehl
Patron medialny:
