Namalowałem kiedyś takie sobie coś. Adama i Ewę. Nie wiem, dlaczego uwielbiam ich. Szczególnie, kiedy wychodzą z raju. Smutni. Pełni rozpaczy i żalu. Prawdziwie cierpiący. A nawet takich ich bardziej lubię niż siedzących na zielonej łące, wpatrujących się w skubiące trawę zwierzaczki. We lwy i we słonie. I owieczki obok. Rajska sielanka. To piękne. Ale nie moje. Lubię Adama i Ewę, których życie przypomina nasze ludzkie życie. Pełne cierpienia i bólu. I tułaczki. Od do – w niepewności i strachu. Takiego Adama i taką Ewę malowało wielu artystów. Wyłapuję ich obrazy i pożeram. Mógłbym godzinami je podglądać i analizować. Często Adam i Ewa przedstawiani są tuż przed grzechem. Jeszcze w Raju. Stoją pod drzewem poznania dobra i zła. I jest tam jabłko. Najczęściej w ręku kobiety. I szatan. Pieroński diabeł tak albo inaczej pokazany. Też lubię takie obrazy. Bo one podobnie przypominają nasze grzeszne życie. Ludzkie. Bez Rajskiej sielanki. Znowu. Gabrysiu, mógłbym teraz przytoczyć ci całą listę artystów, którzy pięknie to o czym mówię przedstawili. Mógłbym też pokazać ci wiele moich obrazów i obrazków, które powstały na ich podstawie. Są one wyrazem mojego zachwytu. Ukłonem pełnym podziwu w kierunku wielkich mistrzów. Ale zatrzymam się tylko nad jednym. Do mnie osobiście najbardziej trafiającym. Wielki Masaccio z kościoła Santa Maria del Carmine we Florencji. Bardzo mi zależało na zobaczeniu tego fresku na własne oczy. I tak też się stało. I do dzisiaj, gdy przymykam oczy – widzę go.
To fragment jednego z listów Andrzeja Gruszki, których adresatem jest Archanioł Gabriel – znany przede wszystkim jako boski posłaniec ogłaszający dobrą nowinę, patron między innymi posługujących się umiejętnością przekazywania informacji dyplomatów i pocztowców przynoszących nam listy i inne przesyłki. Tematem oraz treścią wystawy nie jest jednak epistolografia i wymiana korespondencji na temat sztuki, ekspozycją jest prezentacja namalowanych na płótnie i płycie pilśniowej obrazów, pokrytych cieńszą lub grubszą warstwą pigmentów przedmiotów niosących zarówno treści uniwersalne, jak i egzystencjalne, w tym przede wszystkim refleksję nad kondycją współczesnego świata oraz człowieka zagubionego w powszechnym dzisiaj relatywizmie wartości. Co więcej, obrazy te charakteryzuje głęboki namysł estetyczny oparty na dialogu z dziełami wielkich mistrzów malarstwa od renesansu do modernizmu. Gruszka porusza się wśród nich niczym herbertowski barbarzyńca, jednakże stara się ogród uprawiać na swój sposób, tak aby z pełną świadomością czerpać ze źródła i szczepić swoje dzieła na szlachetnym pniu, a jednocześnie stworzyć coś odmiennego, o zupełnie innym charakterze, o innej treści, coś, co wynika bezpośrednio z przeżycia estetycznego, jakiego doznał w kontakcie z pierwowzorem. Nie ma w tym ani odrobiny mimetyzmu – jest (za Ingardenem): emocja, proces i kontemplacja. Autor nie zaprzecza swym inspiracjom, co więcej, w korespondencji jasno na nie wskazuje, opisując drobiazgowo stan emocjonalny, jaki towarzyszył mu zarówno przy kontakcie z dziełem sztuki, jak i podczas procesu twórczego. Ta nadwrażliwość każe autorowi listów umieszczać sztukę i w obszarze ontologii, i metafizyki oraz etyki, równolegle – bez wskazywania na dominację któregokolwiek z wymienionych pól. Obrazy Gruszki paradoksalnie są również listami, w których autor, podobnie jak w tych adresowanych do Gabrysia, mówi co prawda o sobie, ale zmusza, i to nie mimowolnie, stojącego pozornie z boku odbiorcę do namysłu nad sobą, światem, nad początkiem i końcem.
Kuratorka: Sonia Wilk
11.05.2022 – 31.10.2022
Muzeum Śląskie w Katowicach
ul. T. Dobrowolskiego 1