„Ikony na skrzyniach po amunicji” to projekt kijowskich artystów Soni Atlantovej i Oleksandra Klymenki, poświęcony artystycznym rozmyślaniom na temat wojny ukraińsko-rosyjskiej. Prezentowany jako ekspozycja towarzysząca wystawie „Bastion. Artyści ukraińscy o wojnie” w Muzeum Śląskim cykl ikon Passiones stanowi część tego dzieła.
Główną ideą projektu jest przemiana śmierci (symbolizowanej przez pudełko z amunicją) w życie (w kulturze ukraińskiej tradycyjnie symbolizowane przez ikony).
Skrzynie, na których zostały napisane ikony, przywieziono z linii frontu. Dlatego ikony powstałe na ich fragmentach stają się symbolicznymi świadkami wojny w Ukrainie. Koncepcja projektu łączy pozornie niepasujące do siebie motywy: atrybuty współczesnej wojny i starożytny język artystyczny, który sięga europejskiego średniowiecza. W ten sposób konflikt zbrojny zostaje ponownie oceniony na tle ukraińskiej, a nawet europejskiej historii ostatniego tysiąclecia.
Ważne jest, aby ikona na skrzyni po amunicji była nie tylko symbolem religijnym, ale także kulturowym. Wykraczając poza granice środowiska religijnego, staje się ona otwarta dla każdego, zarówno na Ukrainie, jak i poza nią: w Europie i Ameryce.
W 2014 roku wybuchła wojna. Była szokująca, podła i niesprawiedliwa. Trudno było uwierzyć, że coś takiego mogło nam się przytrafić. W tym czasie mój mąż przyniósł do domu płytkę – denko skrzynki po amunicji AKM. Na tej płytce widniało coś znajomego, prawie bliskiego, ale zniekształconego, niczym w krzywym zwierciadle. Oleksandr jako pierwszy zauważył, że spód ma taki sam wzór jak płytka, na jakiej pisane są ikony. Te same dwa znane skądinąd złącza, które sprawiają, że deszczułki trzymają się mocno na swoim miejscu, niezależnie od warunków przechowywania. Jest to zrozumiałe, ponieważ ani ikona, ani skrzynka z amunicją nie mogą ulec deformacji. Podobieństwo jest rzeczywiście zaskakujące, ale Oleksandr zdecydował się pójść dalej. Postanowił stworzyć ikonę na tej wojennej płytce. Obawiam się, że tutaj zachowałam się jak najzwyczajniejsza żona. Pomysł wydawał mi się szalony. Ale mój mąż już zaczął pisać. Lakoniczny i surowy wizerunek Matki Boskiej pojawił się na szorstkiej, nieobrobionej płytce. Ikona wydawała się jednocześnie nowa i starożytna, muzealna. Wyraźna faktura płytki podkreśliła malarstwo i zajęła swoje miejsce.
Wydawało się, że Oleksandr stworzył ikonę na ciele samego bytu, który nigdy nie jest płaski. Symboliczna transformacja śmierci w życie jest głównym założeniem projektu. W tajemniczy sposób okazuje się, że życie, które zawsze było tylko życiem, nie może być życiem tak samo jak to, które ma za sobą doświadczenie śmierci.
W miarę upływu czasu stopniowo przyzwyczajaliśmy się do tego, do czego nie sposób się przyzwyczaić. A kiedy 24 lutego usłyszeliśmy pierwsze wybuchy związane z inwazją na pełną skalę, znów poczuliśmy się nieprzygotowani. Trudno było w to uwierzyć, mimo wyraźnych znaków. Wszystko okazało się jeszcze bliższe, bardziej bolesne i bardziej przerażające. Od tego czasu w naszym kraju nie ma już bezpiecznych miejsc. Przyzwyczailiśmy się do czytania o zgonach przy porannej kawie… Do tej listy mogę dodać wiele innych cierpkich sformułowań: dzieci umierają pod gruzami, portale społecznościowe pełne są nekrologów, rakiety buczą każdej nocy tuż nad dachem mojego domu.
Wojna trwa nadal. Tę skrzynkę opuściła odpowiednia ilość amunicji, po czym wykonała straszne zadanie, do którego została stworzona. Została wydobyta nie z takiej samej skrzynki, nie ze skrzynki podobnej do tej, lecz właśnie z tej konkretnej. Ktoś został zabity bronią z tego pudełka. Ktoś został fizycznie lub psychicznie okaleczony. A ktoś inny został uratowany.
Zaprzeczając poprzedniemu przeznaczeniu płytki, pojawia się na niej ikona. Gdy sama próbowałam namalować obraz na tym materiale, poczułam, że pasuje tu określenie „wyłania się”. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem autorem, a jedynie współautorem stworzonej przeze mnie ikony. Drewno płytki, smugi zielonej farby olejnej, które niedbale pokryły jej tył, pracują ze mną. Czuję obecność tych, którzy przysłali tę płytkę z linii frontu – medyków, żołnierzy, wolontariuszy. Deski przybywają z pola walki, a więc nawet pachną osobliwie, jak dym i coś innego, specyficznie wojskowego. Są też małe, ale poruszające dowody, takie jak odciski butów na dnie skrzynki. Co się stało z autorem tych śladów?
W ten sposób płytka staje się rodzajem nawarstwienia trudnych ludzkich doświadczeń, i nie tylko ludzkich… Coś bardziej globalnego, coś, co łączy nas wszystkich w procesie, który jest tak trudny do zrozumienia i pojęcia dla jednego małego, zwykłego człowieka ze względu na wszechogarniający, nieludzki wymiar otaczających nas wydarzeń…
Sonya Atlantova
- 4.10.2024 – 29.06.2025
- Muzeum Śląskie w Katowicach / poziom -4
- Kuratorki: Walentyna Grodecka, Joanna Szeligowska-Farquhar