A A A
Szukaj
Close this search box.

Ostatkowe wodzenie niedźwiedzia

Ostatkowy obchód z maszkarą niedźwiedzia, Górny Śląsk, początek XX w., wł. Muzeum Śląskiego w Katowicach
Ostatkowy obchód z maszkarą niedźwiedzia, Górny Śląsk, początek XX w., wł. Muzeum Śląskiego w Katowicach

Ostatnie dni karnawału obfitowały w naszej tradycji w szczególne zachowania o symbolicznym sensie. W te dni po śląskich wsiach wędrowały rozmaite postacie, a wśród nich niedźwiedzie. Oprowadzanie maszkar zapustnych zwiastowało szczęście. Taniec gospodarzy ze słomianym lub futrzanym niedźwiedziem zapewniał powodzenie, dostatek, urodzaj. Najważniejszym motywem tych rytuałów była zmiana pór roku i kreacja życia w przyrodzie. Miały one źródło w tradycji rolniczej naszych przodków. Były pełne pożytecznej pogańskiej magii i niezwykle bogate w symbolikę.

      Na Górnym Śląsku, szczególnie na Opolszczyźnie, a także w okolicach Gliwic, Raciborza, Tarnowskich Gór i Lublińca, jeszcze dzisiaj w ostatnią sobotę lub w dwa ostatnie dni karnawału domy odwiedzają kilku- lub kilkunastoosobowe grupy. Obchód ze słomianą lub futrzaną maszkarą nazywany jest najczęściej wodzeniem niedźwiedzia, misia lub bera.

 

Rys historyczny

Obrzęd oprowadzania niedźwiedzia był znany w całej Polsce już w średniowieczu. Wodzono go po wsiach, dworach i miasteczkach. Działo się tak nie tylko w Polsce, ale także w wielu innych krajach europejskich. W okresie karnawału w korowodach przebierańców oprowadzano również inne zwierzęta – kozę, konia, koguta. Zwierzętom towarzyszyły także przebrane postacie. Wodzenie niedźwiedzia występowało na całym Górnym Śląsku, choć badacze podkreślają, że było typowe przede wszystkim dla Opolszczyzny.

Odnotowano także oprowadzanie po wsi żywego oswojonego zwierzęcia w XVII i XVIII wieku. Niedźwiedzia prowadził najczęściej na łańcuchu chłop lub cygan, a niedźwiedników uważano za swego rodzaju arystokrację wśród różnych kategorii ludzi gościńca. Zresztą młode zwierzęta specjalnie szkolono do sztuczek i tańca w osławionej Akademii Smorgońskiej w Wielkim Księstwie Litewskim. Na przełomie XIX i XX wieku wydano rozporządzenia zabraniające niedźwiednikom z żywym zwierzęciem wstępu do miast i wiosek. Jednak na wsiach pojawiali się oni jeszcze przed II wojną światową, a sporadycznie nawet po jej zakończeniu.

W XVII wieku mężczyzna przebrany za niedźwiedzia pojawia się w korowodzie kończącym karnawał, o czym wspomina poeta barokowy Kasper Miaskowski, a w XVIII wieku takie postacie wymienia wśród maszkar ostatkowych Jędrzej Kitowicz.

Najstarszy opis górnośląskich niedźwiedników, z 1842 roku, zawdzięczamy Józefowi Lompie, który zarejestrował, że w ostatki „obwodzą na Górnym Śląsku mężczyznę owiniętego w grochowiny, który symbolizuje niedźwiedzia. Prowadzący trzyma go na powrozie i w ten sposób obaj, często w asyście grajków i na oczach mieszkańców, czynią obchód po całej wsi”.

W większości miejscowości obrzędy te zanikły w latach I wojny światowej. W okresie międzywojennym ożywiły się gdzieniegdzie, podobno najbardziej żywe były na Śląsku Opolskim. W latach II wojny światowej zakazano obchodów. W wielu wsiach grupy, w których centralną postacią był niedźwiedź, zaczęły się tworzyć spontanicznie po II wojnie. Żyli przecież uczestnicy obchodów z niedźwiedziem pamiętający przebieg wodzenia, żyli strażnicy tradycji. Nie bez znaczenia dla wskrzeszania ostatkowych zwyczajów była bieda, która nastała po trudnych latach wojny, a obchody przecież dawały możliwość zebrania wiktuałów czy nieco grosza na dobrą zabawę. Symboliczno-magiczne znaczenie pielęgnowanych zwyczajów stwarzało też mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa i regulowało życie wspólnoty.

      Wiele grup, korzystając ze wspomnień uczestników czy zachowanych fotografii, reaktywowano po latach 90. XX wieku na fali zainteresowania regionalizmem.

 

Przebieg widowiska

Nie wiemy, jak wyglądały obchody z niedźwiedziem w średniowieczu, ale pewnie niewiele się różniły od tych XVIII- i XIX-wiecznych, a nawet z początku XX wieku. Mężczyznę przebranego za niedźwiedzia strojono w kostium z naturalnego futra, a na wsiach najczęściej w grochowinę lub słomę. Prowadził go na łańcuchu lub powrozie zazwyczaj dziad, w grupie wspomina się też o cyganach i grajkach. Grupy były nieliczne, a najważniejszą personą był niedźwiedź.

Mężczyzna grający rolę niedźwiedzia miał najczęściej maskę, a pozostałe postacie malowane sadzą twarze. Już w latach 30. XX wieku wśród przebierańców pojawiały się też inne postacie – kominiarz, diabeł, policjant, strażak, para młoda, a nawet druhny i drużbowie,  gazeciarz, lekarz, aptekarz, cyganka, wielbłąd, małpice w damskich fatałaszkach, czerniące sadzami szczególnie dziewczęta, oraz muzykanci.

Niedźwiedzia wodzono od gospodarstwa do gospodarstwa, wprowadzano na podwórko, gdzie tańczył, podrygiwał, często w takt przygrywanej melodii. Figlował, dokuczał i zaczepiał dziewczyny. Tańczył z gospodarzami, a gospodynie wyskubywały słomę z powróseł niedźwiedzich, by podkładać pod gęsi i kury, „by te wspólnie i dobrze siedziały na jajkach”. Gospodarze wykupywali się jajkami, słoniną. Zwyczajem było podkradanie przez przebierańców różnych produktów i smakołyków, jeśli gospodarze sami nie chcieli nic ofiarować. Za odwiedziny niedźwiednikom dawano także pieniądze. Przebierańcy – zwłaszcza kominiarz czy policjant – w każdym gospodarstwie potrafili znaleźć coś, za co gospodarze musieli zapłacić, czyli wykupić się pieniędzmi. Zebrane wiktuały i pieniądze wykorzystywano potem do „goszczenia się w karczmie”. Tradycyjnie członkami grup niedźwiedników byli sami mężczyźni, często kawalerowie.

 

Współczesne grupy niedźwiedników

Grupa ze słomianym niedźwiedziem, Kopienica (Gliwickie), 2012, fot. Robert Garstka, wł. prywatna
Grupa ze słomianym niedźwiedziem, Kopienica (Gliwickie), 2012, fot. Robert Garstka, wł. prywatna

Obecnie na terenie Górnego Śląska istnieje kilkadziesiąt grup, które w ostatnie dni karnawału oprowadzają po wsi słomianego lub futrzanego niedźwiedzia. Zwyczaj jest pielęgnowany między innymi w Gliwickiem, Raciborskiem, Tarnogórskiem, Wodzisławskim, Lublinieckiem oraz na Śląsku Opolskim. Wszyscy zgodnie zapewniają, że zwyczaj pielęgnuje się u nich od niepamiętnych czasów.

W grupie niedźwiedników w Samborowicach koło Raciborza występują od parunastu lat dwa niedźwiedzie, duży zwany misiem i mały nazywany tanzberem. Od lat 90. XX wieku owija się chłopców skręcaną słomą owsianą (wcześniej grochowinami lub słomianymi warkoczami), co trwa około trzech godzin. Wśród przebranych postaci są też dziewczęta, występujące przede wszystkim jako cyganki. Przed każdą posesją czeka gospodyni, z którą niedźwiedź tańczy. Grupę obdarowuje się jajkami, słodyczami i alkoholem.

W Świbiu (Gliwickie) w kilkudziesięcioosobowej grupie maszkar odwiedzających domy są niedźwiedź (od lat 90. XX wieku w kostiumie ze sztucznego futra) oraz kamela (wielbłąd). Wystawiane przez nich mandaty, którymi karzą mieszkańców i przejezdnych, są zaproszeniem  na wieczorną zabawę. Grupę tworzą tu tradycyjnie mężczyźni. Bywało, że młodzieńcy specjalnie przerywali kiedyś pracę w Holandii i przyjeżdżali na czas widowiska.

Ciekawie przedstawiają się też pochody z niedźwiedziem w sąsiadujących wsiach: Kopienicy i Łubiu (Gliwickie). Ostatnio przebierają się tu także dziewczęta, a nawet starsze kobiety. W grupie z Kopienicy występuje słomiany niedźwiedź prowadzony przez myśliwego, natomiast w grupie z Łubia jest słomiana niedźwiedzica.

W Tarnogórskiem i Wodzisławskiem oprowadza się niedźwiedzie w kostiumach ze skręcanej słomy. W Lublinieckiem grupy liczą od kilku do kilkunastu osób. W większości tworzą je młodzi mężczyźni, ale bywają też złożone z bardzo młodych chłopców albo starszych mężczyzn, a w niektórych są kobiety. Część grup bawi się wieczorem na wspólnej ostatkowej zabawie.

W ostatki najwięcej oprowadzań niedźwiedzia odbywa się na Opolszczyźnie. W większości widowisk przebierają się tylko młodzi mężczyźni, ale spotyka się także dziewczęta oraz osoby starsze. W Raszowej, Krępnej i Dańcu kostiumy niedźwiedzi są sporządzane ze słomy.

Najczęściej oprowadza się jednego niedźwiedzia, ale bywa, że w korowodzie kroczą dwa: stary i młody. Tak jest między innymi w Raszowej. Ubranie dwóch berów wymaga od organizatorów dużego wysiłku i zaradności. Żeby przystroić dużego niedźwiedzia, przygotowuje się trzy warkocze o długości 11 m (na ręce), 18 m (na tułów) i 14 m (na nogi). Na mniejszego robi się warkocze o 2 m krótsze. Owija się nimi postacie i zszywa dratwą. Grupa kilkunastu przebierańców wyrusza na obchód około godziny dziewiątej, a przygotowania trwają od szóstej rano.

W pozostałych miejscowościach Opolszczyzny grupy są mniej liczne, a niedźwiedzie najczęściej występują w kostiumach ze sztucznego futra. W Popielowie przebierańcy poza niedźwiedziem prowadzą żywego kozła. Po zakończeniu, na zabawie, gospodarze zawsze licytowali kozła. Ten, u którego mógł pozostać żywy przez cały rok, zyskiwał uznanie, poza tym czekały go szczęście oraz pomyślność.

Bery, obchód po wsi, Raszowa (Opolskie), 2016, fot. Krystyna Pieronkiewicz-Pieczko, wł. Muzeum Śląskiego w Katowicach
Bery, obchód po wsi, Raszowa (Opolskie), 2016, fot. Krystyna Pieronkiewicz-Pieczko, wł. Muzeum Śląskiego w Katowicach

Grupom towarzyszy zazwyczaj kapela lub tylko akordeonista. Chodzą od domu do domu, tańczą z gospodarzami, psocą, karzą mandatami, brudzą sadzą, czasem rozrzucają słomę po podwórkach. Tradycyjnie przebierańcy wędrowali w ostatki lub tylko w ich końcowy dzień, symbolicznie wieńcząc karnawał i obwieszczając zbliżający się post. Obecnie obchody przeniesiono na ostatnią sobotę przed rozpoczęciem postu, na dzień wolny od pracy dla gospodarzy, niedźwiedników i uczestników zabawy.

Dziś oprócz domostw grupy odwiedzają miejscowe szkoły, przedszkola, sklepy i prywatne gabinety. W tekstach sądów odnajdujemy aktualne wydarzenia społeczno-polityczne wsi, gminy i kraju.

Nawet w grupach mieszanych pewne role są zawsze odgrywane przez mężczyzn. Są oni niedźwiedziem, babą, panną młodą. Zwłaszcza w kobiecych rolach panowie wypadają znakomicie. Babą bywa często najprzystojniejszy z uczestników, który eksponuje długie nogi i wyzywający makijaż, emanuje seksualnością, zakłada kuse spódniczki i najmodniejsze kreacje.

Za odwiedziny domów przebierańcy otrzymują różne dary – jajka, słodycze, alkohol. Niektórzy gospodarze podejmują niedźwiedników na podwórku specjalnie przygotowanym poczęstunkiem, raczą kieliszkiem alkoholu i sypią groszem. „To nasza tradycja, jak my nie pójdziemy, to zaginie, a jest piękna”, mówią często niedźwiednicy.

Przygotowywanie kostiumów, ubieranie się, malowanie, a potem też same obchody sprawiają uczestnikom wiele radości. Są okazją do pobycia razem, pożartowania, bliższego poznania się, zbudowania relacji i więzi z całą społecznością poprzez odwiedziny oraz wieczorną zabawę ostatkową.

 

Los oprowadzanych niedźwiedzi

Karnawał kończył się na styku pór roku, u progu wiosny oznaczającej początek życia w przyrodzie, lepszy czas i nadzieję na odrodzenie. Tym dniom towarzyszyły więc rytuały niszczenia, unicestwienia, pozorowanego zabijania postaci symbolizujących zimę, martwotę w przyrodzie i wszelkie związane z tym zło. Jeszcze w XIX wieku w ostatnie dni karnawału na Rynku w Krakowie ścinano słomianą kukłę Mięsopusta, włóczoną wcześniej po ulicach. W Wielkopolsce ścinano głowę Zapustowi, na Kujawach „zabijano” skrzypka przygrywającego do tańca w czasie ostatkowej zabawy, w okolicach Tarnobrzega i Rzeszowa mężczyznę udającego pijaka.

Czy w tej sytuacji – skoro kończył się karnawał, powoli ustępowała zima, nadchodził post, w którym zima walczyła z wiosną, by dać wreszcie za wygraną – przy życiu mógł pozostać niedźwiedź?

Obchód z niedźwiedziem, Kosorowice (Opolskie), 2016, fot. Krystyna Pieronkiewicz-Pieczko, wł. Muzeum Śląskiego w Katowicach
Obchód z niedźwiedziem, Kosorowice (Opolskie), 2016, fot. Krystyna Pieronkiewicz-Pieczko, wł. Muzeum Śląskiego w Katowicach

Różny bywa los oprowadzanych w pochodzie niedźwiedzi. Są one nie tylko symbolem płodności, obfitości i siły, ale też kozłem ofiarnym, którego obwinia się o wszelkie kłopoty, zło, śmierć. W Świbiu niedźwiedzia pozostawia się przy życiu. W Samborowicach masarz zabija na niby misia, oszczędza jednak młodego tanzbera, by dorósł do przyszłego roku. Gospodynie skubią słomę z zabitego niedźwiedzia, a potem podkładają ją pod kaczki i gęsi, by się lepiej niosły. W Kopienicy i Łubiu podczas wspólnej dla wszystkich combrowej zabawy odbywa się sąd nad niedźwiedziami. Przypisuje się im wszystkie aktualne problemy mieszkańców i skazuje na śmierć. Każdy z uczestników może się napić na szczęście czerwonego wina imitującego juchę z zabitych zwierząt.

W Sławikowie (Raciborskie) na ostatkowej zabawie niedźwiedź po prostu zdycha. Po nieskutecznej interwencji lekarki, która go okadza kadzidłem oraz posypuje popiołem, urządza mu się krótki pogrzeb.

Na Opolszczyźnie obwinia się go i sądzi, a następnie najczęściej wykonuje na nim wyrok: za wszystkie niedostatki, kłopoty, niepowodzenia społeczności, za waśnie, nieporozumienia, opieszałość urzędników, nieporadność władz, nieskuteczność autorytetów lokalnych, za kłopoty młodych i starych mieszkańców oraz za wszelkie kataklizmy i żywioły zostaje zastrzelony.

Tam, gdzie oprowadza się dwa niedźwiedzie, jednego pozostawia się przy życiu, gdzie indziej zabitego bera zastępuje czasem wyciągnięty z ukrycia mały pluszowy miś.

W Lublinieckiem nie przeprowadza się sądu nad niedźwiedziem ani się go nie zabija, lecz niektóre grupy po zakończeniu obchodu palą słomę z kostiumu postaci.

 

Symbole i znaczenia

Niedźwiedź nie bez powodu pojawiał się i pojawia wśród ostatkowych maszkar odwiedzających poszczególne domostwa. To postać pełna symboliki, swego rodzaju akwizytor szczęścia.

Przedstawienia niedźwiedzia są znane z ikonografii sakralnej starożytnych Greków, Rzymian i Celtów. W tradycji oraz ikonografii chrześcijańskiej zwierzę to było wcieleniem diabła, który niszczył świat, zabijał wiernych, reprezentował przypisaną do sfery nocy zmysłowość i chutliwość. W myśli średniowiecznej był jednym z wyobrażeń szatana – widziano w nim personifikacje gniewu, rozpusty i okrucieństwa. Kościół bardzo ostro występował przeciw niedźwiednikom, oskarżał ich o szerzenie praktyk pogańskich. Jednak ludność bardzo chętnie ich przyjmowała. Uważano, że demony boją się zwierzęcia, które bez trudu radzi sobie z największymi drapieżnikami, wierzono też, że ma moc unieszkodliwiania czarów wiedźm. Jednocześnie w XIX-wiecznych europejskich tekstach folklorystycznych znajdujemy wierzenia, że w domu, w którym gnieżdżą się demony czy siły nieczyste, niedźwiedź prowadzony przez niedźwiedników nie będzie tańczył.

Groźny wygląd, owłosienie, ogromna siła i szczególne zachowanie zwierzęcia budziły respekt i były źródłem przypisywanych mu znaczeń. Niedźwiedź to zwierzę lunarne – po zapadnięciu w zimowy sen znikał z pola widzenia człowieka na kilka miesięcy. Wierzono, że podążał w tym czasie w zaświaty, był traktowany jako wysłannik bogów, mediator w kontaktach żywych ze światem niebiańskim i podziemnym. Z tamtego świata przynosił wiedzę i niezbędne moce, a o jego mądrości świadczą wierzenia wielu ludów. Odradzając się po zimowym śnie, wracając z zaświatów, niedźwiedź przynosił przynależne tej krainie moce uzdrowicielskie i siły rozrodcze. Człowiek mógł je przejmować poprzez kontakt z nim, a nawet tylko z jakimś elementem jego ciała jako niezwykle silnym i skutecznym apotropejonem.

Taniec słomianej maszkary z gospodynią, Miedary (Tarnogórskie), 2009, fot. Małgorzata Paul, wł. Muzeum Śląskiego w Katowicach
Taniec słomianej maszkary z gospodynią, Miedary (Tarnogórskie), 2009, fot. Małgorzata Paul, wł. Muzeum Śląskiego w Katowicach

Niedźwiedź pełnił więc dwie przeciwstawne funkcje. Z jednej strony był symbolem zła i sił nieczystych, śmierci. Stawał się kozłem ofiarnym, na którego społeczność zrzucała winę za całe zło, które wydarzyło się w ciągu roku. Zatem zabijanie niedźwiedzia oskarżonego o liczne winy czy też palenie jego kostiumu miało zamknąć i zniszczyć zło, by dobro, czyli życie, mogło się odrodzić. Z drugiej strony jako zwierzę święte mógł przepędzać zło, symbolizował życie, regenerację i witalność (budził się ze snu zimowego). Oznaczał również płodność, obfitość, bogactwo. Za symbol płodności, obfitości uważało się też zawsze futro, grochowiny i słomę. Sporządza się z nich kostiumy obrzędowe niedźwiedzi, a słomę z tych postaci podkłada się ptactwu domowemu lub rozrzuca po polach, by dobrze rodziły. Przebierańców obdarowuje się jajkami i czyni się to nieprzypadkowo. To symbol odrodzenia, z niego w sposób widoczny dla człowieka rodzi się życie.

Wszelki hałas – gwizdy, dźwięki dzwonków na niedźwiedziej czapce – ma odstraszać zło, ożywiać przyrodę. Magiczny charakter mają też kolory. Czerwone elementy niedźwiedziego stroju to apotropejon chroniący przed złem i niepowodzeniami, oznaczają też płodność. Z kolei medialność, czyli zdolność nawiązywania kontaktu z nadprzyrodzonym, przypisuje się obcym etnicznie, wyznaniowo i zawodowo (np. żydowi, cyganowi, cygance, kominiarzowi) oraz państwu młodym, stąd ich obecność wśród przebierańców. Ważną rolę odgrywają też  teksty, w których uczestnicy obwiniają niedźwiedzia, wymawiając głośno to co złe, czego się nie chce i nie oczekuje. Istotna jest również ich interpretacja – odpowiednia intonacja zdań podkreślana gestem. Wreszcie muzyka, która jest w obrzędach wszechobecna. Muzyka i taniec, zwłaszcza taniec na urodzaj z gospodyniami i dziewczętami, podkreślają rytm widowisk, wyrażają symboliczne treści. Wszystko co pozytywne miało zwyciężać to co negatywne, a miały w tym pomagać kradzieże obrzędowe, żarty i psoty, za które nikt nie powinien się obrażać.

Wodzenie niedźwiedzia było kiedyś rozbudowanym rytuałem, z właściwym kontekstem znaczeń obrzędowych. Zeświecczenie życia, oswojenie sfery sił pozaziemskich, rozwój cywilizacji, zmiany społeczno-kulturowe, wreszcie wszechobecna globalizacja życia zmieniły jego funkcję, zweryfikowały tradycyjny przebieg, pozbawiły go dawnych symboliczno-magicznych znaczeń, sprowadziły do ludycznego widowiska.

Ani członkowie grup wędrujący dziś z niedźwiedziem, ani mieszkańcy, których odwiedzają w ostatkowe dni, nie rozumieją już symboliki i znaczenia postaci, zachowań, rekwizytów. Nie pamiętają, co każdy z elementów znaczył, jakim celom dawniej służył, przed czym miał chronić, co symbolizował, o co miał błagać bóstwo czy duchy przodków. Ludzie traktują obchód z niedźwiedziem raczej jak zabawę, choć podkreślają, że jest ważną częścią ich tradycji. Pielęgnowanie zwyczaju bywa też sposobem promocji wsi czy gminy, a niedźwiedź winowajca zagości na Górnym Śląsku z pewnością na dłużej, bo kłopotów, o które go można oskarżyć, na pewno nigdy nie zabraknie. A w tym roku, jeśli grupom uda się wyruszyć na coroczny obchód, będzie nim zapewne Covid-19.

Krystyna Pieronkiewicz-Pieczko


Wybrana literatura:

Baranowski B., Ludzie gościńca w XVII i XVIII wieku, Łódź 1989.

Girard R., Kozioł ofiarny, Łódź 1991.

Jasiński B., Zwyczaj „wodzenia niedźwiedzia” na Śląsku Opolskim, [w:] Wspólne jutro. Kontynuacja i zmiana w kulturze współczesnej wsi, red. R. Kantor, Kielce 1998.

Kowalski K., Leksykon. Znaki świata. Omen, przesąd, znaczenie, Warszawa–Wrocław 1998.

Kuchowicz K., Obyczaje staropolskie XVII–XVIII wieku, Łódź 1975.

Lach K., Wierzenia, zwyczaje i obrzędy. Folklor pogranicza polsko-czeskiego, Wrocław 2000.

Ogrodowska B., Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce, Warszawa 2001.

Pieronkiewicz-Pieczko K., Ostatkowe wodzenie niedźwiedzia, „ Śląskie Prace Etnograficzne”, t. 5, red. K. Pieronkiewicz-Pieczko, Katowice 2017.

Pieronkiewicz-Pieczko K., Tradycje i symbolika zimowego świętowania na Górnym Śląsku i Żywiecczyźnie [katalog wystawy], Katowice 2004.

Pośpiech J., Zwyczaje i obrzędy doroczne na Śląsku, Opole 1987.

Simonides D., Najpiękniejsze zwyczaje i obrzędy górnośląskie, Katowice 1995.

Pozostałe ,