A A A

Na szkle malowane. Marek Idziaszek 25 lat od debiutu

Marek Idziaszek to jeden najciekawszych śląskich twórców nieprofesjonalnych średniego pokolenia. Jest jednym z niewielu twórców, którzy zdołali wyzwolić się spod wpływów i wypracować własny, indywidualny styl.W latach osiemdziesiątych XX wieku zetknął się z grupą plastyczną „Bielszowice”. Po nieudanych próbach tradycyjnego malarstwa olejnego postanowił spróbować innej techniki – artysta maluje na szkle. Nie jest to jednak malarstwo korzystające z tradycyjnych wzorów ludowych znanych między innymi z folkloru góralskiego. Inna jest zarówno technika, jak i tematyka.

W bieżącym roku mija dwadzieścia pięć lat od debiutu malarza i przez cały ten okres tematyka obrazów Marka Idziaszka jest związana przede wszystkim z Górnym Śląskiem. Nie jest to bierne ukazanie pejzażu – autor przyjmuje postawę obserwatora, a zarazem komentatora obiektywnie, chociaż z lekką nutą sarkazmu, rejestrującego fakty.

Najchętniej maluje coś rzeczywistego, na przykład fragmenty pejzażu zauważonego podczas przejażdżki rowerem, później wymyśla pasującą do pejzażu anegdotę lub sytuację, aż w końcu wypełnia pejzaż ludźmi – takimi zwyczajnymi, mijanymi często na ulicy, pogrążonymi w codziennej krzątaninie, czasem spotykanymi przy śmietniku bezdomnymi, czasem pijaczkami siedzącymi na ławce. Budowane w ten sposób obrazy poprzez swoją teatralność oraz groteskowe przerysowania mają klimat niczym z dzieł Bruegla i wprowadzają odbiorcę w nastrój pogodnej pogawędki. Ale temat to nie wszystko, równie ważny jest ciepły i liryczny nastrój budowany przede wszystkim światłem i kolorem. Nastrój ten potęguje również perspektywa, z jakiej ogląda się obrazy – odbiorca jest na tyle blisko, aby dostrzec szczegóły, a jednocześnie w pewnym oddaleniu umożliwiającym dystans.

Rocznie Marek Idziaszek tworzy niewiele prac – dwie, trzy, a czasami tylko jedną. Długo dojrzewa pomysł, autor musi najpierw dokładnie przemyśleć temat, a później zastanowić się, jak najlepiej oddać go na szklanym podobraziu. Długi jest również sam proces malowania, gdyż farby zachowują się zupełnie inaczej niż na płótnie, ale też najpierw musi powstać szkic, następnym etapem jest nanoszenie konturów – pomału, dokładnie i z namysłem, gdyż później nic nie będzie można dodać ani uzupełnić, po nałożeniu następnej warstwy nic nie można już poprawić.

Marek Idziaszek stara się zapisać Śląsk odchodzący, wręcz ginący, oraz wskazywać zachodzące zmiany. Unika jednak megalomanii i patosu, jego Śląsk jest swojski, bezpośredni, czasami taki, jak za oknami „familoków”, często taki, jakiego w natłoku codziennych zajęć nie zauważamy.

Kurator wystawy: Sonia Wilk.

Pozostałe